sobota, 18 maja 2013

Słodkousta

FAKT NR 5 - zadbane usta pod ochroną!
Zostałam uraczona przez naturę mega wrażliwymi ustami. Zimno, wiatr, słońce - każdy z tych czynników wpływa na nie negatywnie. Potrafię `załatwić` sobie wargi chodząc się po mieszkaniu szybkim krokiem - wystarczy, że je obliżę i już są zaczerwienione, podrażnione i pieką... Jedyna moja nadzieja to balsamy do ust, które otulają wargi ochronną powłoczką.
Przyznaję się bez bicia - jestem od nich totalnie uzależniona i przywiązana przez okrągły rok. Wśród moich typów są głównie produkty bezbarwne, których praktycznie jedynym zadaniem jest ochrona warg przed pierzchnięciem, wysychaniem, działaniem wszelkich szkodliwych czynników zewnętrznych poczynając od zimna, na negatywnym działaniu słońca kończąc. Od balsamu wymagam tylko tego, by nie był zbyt tłusty, wywiązywał się ze swojego profilaktycznego zadania, miał ładny, nienachalny zapach, nie przeszkadzał mi w ciągu dnia, nie kleił się - czyli po prostu, abym mogła zapomnieć, że mam go na ustach. Zapraszam do zapoznania się z moją mini-kolekcją:) Perełki pozostawiam na koniec.


9. Niechlubne 9 miejsce zajmuje balsam od Eveline - Lip Therapy.
Jest bardzo tłusty, przeszkadza mi w ciągu dnia, ponieważ po prostu go czuję i odruchowo ścieram/zlizuję. Nie nadaje się do ust podrażnionych, wyschniętych, uszkodzonych w jakikolwiek sposób, ponieważ powoduje nieprzejmne szczypanie. Kokosowy, bardzo słodki zapach sugeruje, by używać go zimą, produkt ma bardzo kremową konsystencję, topi się pod wpływem ciepła. Dla mnie jednak jest zbyt `ciężki` nawet w trakcie mrozów. Nie wiem, czy dam radę go zużyć. Niestety nie znam ceny, ponieważ otrzymałam go w prezencie, w zimowym zestawie.



8. Wielkie rozczarowanie - Carmex.
Liczyłam na niego z całych sił, ponieważ urzekł mnie jego zapach, przywodzący na myśl... kamforę. Taki jest efekt połączenia jaśminu i eukaliptusa. Poza obłędym aromatem, który mnie osobiście oczarował, nie mogę powiedzieć o nim wiele dobrego... Ma półokrągły aplikator, całkiem wygodny. Na pewno nadaje się na okres upałów, ponieważ posiada właściwości chłodzące. Dlaczego  jestem na nie? Carmex nie nawilża (a wręcz wysusza!), nie odżywia, nie ochrania ust, nie utrzymuje się długo na wargach (znika po 15 minutach bez wyrażnych przyczyn - wchłania się?), dodatkowo w swojej konsystencji posiada coś, co na wargach przypomina ziarenka piasku. Jest to najzwyczajniej nieprzyjemne. Czytając setki pozytywnych recenzji miałam nadzieję, że i ja się w nim zakocham, niestety spotkało mnie totalne rozczarowanie.
Cena: 9 zł.


7. Dove
Twarda pomadka o `zbitej` konsystencji. Ma piękny, kremowy zapach, w którym można się zakochać. Łatwo rozprowadza się na ustach, chroni przed wiatrem. Pozostawia na wargach delikatną, mleczną warstewkę. Szybko znika z ust. Nie zauważyłam właściwości nawilżających ani regenerujących, uszkodzonym wargom również zafunduje uczucie pieczenia.
Cena: nieznana.


6. Isana Hydro
Niby ochrania przed zimnem i wiatrem, ale jednocześnie wysusza przy dłuższym stosowaniu.. Raczej do używania w domu, sporadycznie. Tylko dlaczego nazywa się Hydro, skoro posiada właściwości wysuszające? Na pewno nie regeneruje. Nie wrócę do niej. Plusy są takie, że jest niewyczuwalna na ustach, dobrze się `trzyma`, ma neutralny zapach, nie klei się.
Cena: 4.19 zł




5. Isana Fruit Gloss - granat. Wersja limitowana.
Nawilża -  z pewnością. Chroni przed wiarem i wysuszaniem. Pachnie PRZECUDOWNIE, jednak aplikując go, należy zerknąć w lusterko - nadaje delikatny, różowy kolor, perłową poświatę, z którą łatwo przesadzić, a każde `wyjechanie` poza linię warg będzie widoczne. Średniak.
Cena: 4.19 zł



4. Liliputz
Pomadka z Rossmanna, stworzona dla dzieci. Dla swoich Mam zawsze będziemy dziećmi- pewnie dlatego, kiedy poprosiłam moją o zakupienie balsamu do ust, sięgnęła właśnie po ten :) Ma piękny, wiśniowy (absolutnie nie chemiczny) zapach, doskonale nawilża i chroni wargi. Nadaje im delikatną, różowawą poświatę i perłowy połysk (tutaj także zalecane posiłkowanie się lusterkiem). Idealny na zimę. Można stosować nawet na podrażnione usta. MEGA wydajna.
Podobą, ochronną i profilaktyczną funkcję spełnia bezbarwna Isana classic, w ciemnoniebieskim opakowaniu (niestety, bluetooth oszalał i za nic nie mogę Wam przesłać zdjęcia:/) Te dwa balsamy otrzymują egzekwo 4 miejsce.
Cena: 4.19 zł


3. Alterra Rumiankowa
Pierwszy balsam, który wykazał się u mnie właściwościami regenerującymi. Jest praktycznie bez zapachu, również ma `zbitą` konsystencję, nie topi się pod wpływem temperatury, spokojnie można go nosić w kieszeni spodni. Ma bardzo naturalny skład. Nie powoduje szczypania na podrażnionych/spieczonych wargach, przyspiesza ich powrót do formy.Idealny na każdą porę roku, praktycznie nie czuć go na ustach. Wyleczył moje wargi, kiedy pojawiła się na nich dziwna, do dziś niezidentyfikowana wysypka. Chroni przed niesprzyjającymi czynnikami zewnętrznymi. Bardzo dobrze `trzyma się` warg.
Cena: ok 5zł


2. Handmade
Własnoręcznie przetopiona mieszanka resztki Isany Intensiv (wygrzebujcie produkt z opakowania, kiedy już sztyft sięgnie `kołnierzyka`, zostaje go tam na prawdę sporo) i wazeliny. Tylko na użytek domowy/ na noc z uwagi na niehigieniczną aplikację paluchem (zboczenie zawodowe daje o sobie znać - staram się nie manipulować rękoma przy twarzy, kiedy jestem poza domem i dotykam poręczy w autobusie, ławek w salach wykładowych, pieniędzy, itd, itp.) Regeneruje, leczy, nawilża, chroni. Wystarczy gruba warstwa na noc i rano budzimy się z idealnie odżywionymi, nawilżonymi ustami.
Cena: 4.99 duża wazelina Isana - ale do tej mieszanki zużyłam tylko łyżeczkę.
Słoiczek: 1.19 zł, Rossmann.



1. Isana Intensiv
Hicior, hicior, HICIOR! Mogę powiedzieć o niej wszystko to, co napisałam powyżej o produkcie Alterry. Różni się zapachem - mi kojarzy się z wonią kitu pszczelego, jest bardzo przyjemny. Brał udział w leczeniu moich spierzchniętych, bolesnych, podrażnionych, przesuszonych ust i sprawdził się rewelacyjnie. Zużywam już 4 opakowanie i na pewno będzie ich jeszcze wiele. Mam nadzieję, że nigdy nie zniknie z półek (a raczej z wieszaczków;) Jest to chyba jedyny balsam, który ma właściwości lecznicze i regenerujące i na którym mogę polegać zawsze i wszędzie i wiem, że na 1000% się nie zawiodę. Na wargach trzyma się tak długo, dopóki go nie zjemy. W ogóle się nie lepi, idealnie nawilża wargi. Gdybym miała zdecydować co zabiorę ze sobą na bezludną wyspę, byłaby to właśnie Isana Intensiv! :)
Cena: 4.19 zł



Kto dobrnął do końca?:)
Mam nadzieję, że te krótkie recenzje pomogą Wam w znalezieniu idealnego balsamu:)
Jeśli chodzi o produktu kolorowe, to przyznam się, że właściwie nie używam pomadek (chociaż obecnie czaję się na 2 kolory:), posiadam w swojej kolekcji tylko Essence - In the nude (nr 52), i 2 błyszczyki od Sensique. Stawiam na balsamy!

Który z mojej kolekcji przekonuje Was najbardziej? Jeśli macie jakieś pytania - piszcie w komentarzach.
Trzymajcie się, buziaki :)

1 komentarz:

  1. No proszę... dzięki Tobie dowiedziałam się, że Carmex jest o zapachu zielonej jaśminowej herbaty :) Ja osobiście bardzo lubię jego działanie. Stosowałaś tradycyjny Carmex?

    OdpowiedzUsuń